Cała ta nieśmiałość i brak pewności siebie ulatniały się, kiedy nieco wypiłem. Stawałem się wtedy zawadiacki i często szukałem tylko zaczepki, żeby móc się sprawdzić. Czasem wygrywałem, napawając się tym zwycięstwem jeszcze długo, a czasem trafiałem na lepszego, silniejszego, zwinniejszego, liżąc potem rany i stroniąc od towarzystwa, do czasu, aż znów nie poczułem potrzeby wyjścia w nocne miasto, gdziekolwiek by ono nie leżało. Światło rozbłysło, przecinając ciemności. Hania odsunęła się nieco ode mnie, a z głośników znów rozległa się muzyka. - Można prosić? – Jakiś młody blondyn wyrósł przed nami nie wiadomo skąd i wyciągał rękę w kierunku dziewczyny. Postanowiłem się nie odzywać. Jeśli Hania chce, to niech się bawi, w końcu nie jesteśmy razem, to tylko znajomość. Spojrzała na mnie, jakby pytała, co ma robić. Nic nie powiedziałem, bo niby co miałbym temu blondasowi powiedzieć? Poszła tańczyć, a ja wróciłem do stolika. Nalałem sobie wódki i wychyliłem kieliszek. Wszystkie smutki świata wróciły właśnie do mnie w tamtej chwili nie pierwszy już raz. Właśnie w takiej chwili powinienem się zaszyć gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie i spokojnie przeanalizować kolejną porażkę, ale teraz to było niemożliwe. Ludzie się gdzieś porozchodzili, przy stołach było pustawo. Patrzyłem, jak Hania wiruje, prowadzona przez blondyna, który okazał się być dobrym tancerzem. Ładnie im było razem. Jeden taniec, drugi taniec. Od czasu do czasu spoglądała w moją stronę, jakby chciała, żeby przyszedł i teraz ja zrobił odbijanego. Wiedziałem, że uwielbia tańczyć, Józek zdążył mnie poinformować. - To królowa parkietu, ale faceta jakoś nie może znaleźć. Marnuje się dziewczyna. Wypiłem jeszcze jednego i spojrzał na zegarek. Dochodziła pierwsza. Czułem jak wódka chłodzona wcześniej w studni, stała się ciepłą bryją, spływającą w dół po moim gardle. Odzwyczaiłem się od picia ciepłego alkoholu. Zdecydowanie bardziej wolałem whisky z lodem. To długie siedzenie dawało już o sobie znać, musiałem więc wstać, żeby rozchodzić bolący kręgosłup. Wyszedłem przed gospodarstwo Jezierskich, zapaliłem papierosa i ruszyłem powoli w kierunku domu, kiedy poczułem, jak ktoś łapie mnie z tyłu za rękę: - Choć, pójdziemy stąd – Hania patrzyła mi w oczy i się uśmiechała. - Dokąd?! - Zobaczysz – było w niej coś tajemniczego. Była rozgrzana tańcem i włosy nad czołem posklejały jej się od potu. Dmuchnęła do góry, jakby chciała, żeby te niesforne włosy wróciły na swoje miejsce, ale nic z tego. Uparcie tkwiły na swoim miejscu, więc poprawiłem je dłonią, a ona uśmiechnęła się w podzięce. W gęstym, nieruchomym powietrzu nocy, szliśmy między drzewami, coraz bardziej oddalając się od świateł zabawy. W końcu się zatrzymała. - To tutaj – rozejrzała się, jakby chciała się upewnić, że to jest rzeczywiście to miejsce, którego szuka. - Tutaj? Ale co tutaj? Tu nic nie ma, koniec sadu i łąka, nic więcej. - No właśnie. To moje ulubione miejsce. Często tu przychodzę, kiedy jest mi smutno – położyła się na łące i poprosiła, żebym zrobił to samo. Czyżbym się pomylił? – Myśli kotłowały mi się w głowie. - Pobrudzisz sobie sukienkę. - Trawa jest sucha, więc nie muszę się o to martwić. Żałowałem, że nie nosiłem marynarki, mógłbym jak na filmach, rozłożyć ją, a ona by się na niej położyła. Niestety, przyszedłem w niebieskiej koszuli, której poświęciłem wiele czasu, aby nie było nigdzie zagnieceń. Kładąc się obok niej na boku, już o tym nie myślałem. Podparłem głowę ręką i patrzyłem na nią, zastanawiając się, czy to jest dobry moment, by ją pocałować. - Dobrze się bawiłaś? - Oo. Czyżbym wyczuwała nutkę zazdrości w twoim głosie? Mogłeś tańczyć ze mną, a nie pozwalać, żeby inni to robili – wyciągnęła dłoń do góry, jakby chciała sprawdzić, czy przez nią uda jej się zobaczyć gwiazdy. - Nie jestem dobrym tancerzem. Zapadła niezręczna cisza. Wciąż leżałem i patrzyłem na jej twarz, choć w ciemnościach niewiele było widać. W końcu się odezwała: - Emilu, ja nie przyprowadziłam cię tutaj, żebyś patrzył na mnie, ale na niebo. Spójrz jak pięknie, może będą spadać gwiazdy? Trzeba wtedy pomyśleć marzenie, a na pewno się spełni. - Może lepiej będzie, jak wrócimy, bo za chwilę będą nas szukać. Nie chciałbym, żeby twoi bracia coś sobie pomyśleli.
Toda aquela timidez e insegurança evaporou enquanto eu bebia um pouco. Então, tornei-me fanfarrão e muitas vezes apenas procurei uma provocação para me provar. Às vezes eu ganhava, desfrutando da vitória por muito tempo, e às vezes eu encontrava um melhor, mais forte, mais ágil, então lambendo minhas feridas e evitando companhia até sentir a necessidade de sair novamente para a cidade noturna, onde quer que fosse. A luz brilhou na escuridão. Hania se afastou um pouco de mim e a música voltou a sair dos alto-falantes. - Eu posso, por favor? Um jovem loiro apareceu do nada na nossa frente e estendeu a mão para a garota. Eu decidi não falar. Se a Hania quiser, deixe ela se divertir, afinal não estamos juntas, é só uma conhecida. Ela olhou para mim como se perguntasse o que fazer. Eu não disse nada, porque o que eu diria para esse cara loiro? Ela foi dançar e eu voltei para a mesa. Servi-me de uma vodca e virei o copo.Todas as tristezas do mundo voltaram para mim naquele momento, não pela primeira vez. Era numa hora dessas que eu deveria ter me escondido em algum lugar onde ninguém me encontrasse e analisar calmamente outro fracasso, mas agora isso era impossível. As pessoas se dispersaram, as mesas estavam vazias. Observei Hania girar, liderada por um homem loiro que se revelou um bom dançarino. Eles tiveram um bom tempo juntos. Uma dança, outra dança. De vez em quando ela olhava na minha direção como se quisesse que ele viesse e agora eu fazia o rebote. Eu sabia que ela adora dançar, Józek conseguiu me informar. - Ela é a rainha da pista de dança, mas de alguma forma ela não consegue encontrar um cara. A garota está perdida. Tomei outro drinque e olhei para o relógio. Estava vindo primeiro. Eu podia sentir a vodca, previamente resfriada no poço, tornando-se uma lama quente, escorrendo pela minha garganta. Não estou acostumada a beber álcool quente. Eu definitivamente preferia o uísque com gelo.Essa longa sessão já estava se fazendo sentir, então tive que me levantar para alongar minha coluna dolorida. Saí da fazenda Jezierski, acendi um cigarro e comecei a caminhar lentamente em direção a casa quando senti alguém agarrar minha mão por trás: - Vamos, vamos embora daqui - Hania me olhou nos olhos e sorriu. - Onde?! “Você vai ver.” Havia algo de misterioso nela. Ela estava com calor de tanto dançar, e o cabelo acima de sua testa estava pegajoso de suor. Ela explodiu como se quisesse colocar aquele cabelo rebelde de volta no lugar, mas não o fez. Eles estavam teimosamente no lugar, então eu os ajustei com a mão, e ela sorriu em agradecimento. No ar parado da noite, caminhamos por entre as árvores, cada vez mais longe das luzes da festa. Finalmente ela parou. “Está aqui.” Ela olhou ao redor, como se para ter certeza de que este era realmente o lugar que ela estava procurando. - Aqui? Mas o que aqui? Não há nada aqui, o fim do pomar e o prado, nada mais. - Exatamente. Este é o meu lugar favorito.Venho sempre aqui quando estou triste." Ela se deitou na campina e me pediu para fazer o mesmo. Eu estava errado? “Pensamentos giravam em minha cabeça. - Você vai sujar o vestido. - A grama está seca, então não preciso me preocupar com isso. Queria estar de paletó, podia, como no cinema, abrir e ela deitava em cima. Infelizmente, vim com uma camisa azul, na qual passei muito tempo para garantir que não houvesse vincos em nenhum lugar. Deitado ao lado dela, de lado, não pensei mais nisso. Apoiei minha cabeça na mão e olhei para ela, me perguntando se este era um bom momento para beijá-la. - Você se divertiu? - Oh. Detecto um toque de inveja em sua voz? Você poderia ter dançado comigo e não deixar os outros fazerem isso." Ela ergueu a mão como se para ver se podia ver as estrelas através dela. - Eu não sou um bom dançarino. Houve um silêncio constrangedor.Eu ainda estava deitado olhando para o rosto dela, embora não se pudesse ver muito na escuridão. Finalmente ela respondeu: - Emil, não te trouxe aqui para olhar para mim, mas sim para o céu. Olha que lindo, talvez as estrelas caiam? Então você tem que pensar em um sonho, e com certeza ele se tornará realidade. "Talvez seja melhor voltarmos, porque eles vão estar procurando por nós em um minuto." Não gostaria que seus irmãos pensassem nisso.
Upewnij się czy tłumaczony tekst jest zgodny z zasadami pisowni i gramatyki. Ważną rzeczą jest by użytkownicy systemu słownikowego PolskoAngielski.pl, robiąc tłumaczenie zwracali uwagę na to, że używane przez nich słowa i teksty są zapisywane anonimowo w bazie danych strony internetowej a następnie udostępniane innym użytkownikom strony. Dlatego prosimy by robiąc tłumaczenie zwrócić uwagę na ten punkt. Jeżeli użytkownik nie chce by jego tłumaczenia były udostępniane to prosimy o kontakt w tej sprawie na adres poczty elektronicznej →"Kontakt" Teksty zostaną usunięte w krótkim czasie.
Dostawcy zewnętrzni, w tym Google, używają plików cookie do wyświetlania reklam na podstawie poprzednich odwiedzin użytkownika w Twojej witrynie lub w innych witrynach. Pliki cookie do wyświetlania reklam umożliwiają firmie Google i jej partnerom wyświetlanie użytkownikom konkretnych reklam na podstawie ich odwiedzin w Twojej witrynie i/lub innych witrynach internetowych. Użytkownicy mogą zrezygnować ze spersonalizowanych reklam w Ustawieniach reklam. Użytkownicy mogą też zrezygnować z wykorzystywania plików cookie innych firm do wyświetlania spersonalizowanych reklam. Wystarczy wejść na stronę www.aboutads.info.